
Ostatnio słyszałem w radiu cytat, że rocznie na świecie produkuje się ponad 100 mld par ubrań. MILIARDÓW. Czyli tyle, że każdego mieszkańca naszej planety przypadłoby jakieś 12-13 par. Są to prawdziwe (liczba została osiągnięta w 2014 roku[1]) i zatrważające dane (dzisiaj prawdopodobnie jest tego zdecydowanie więcej). Postanowiłem sprawdzić, na jakie szkody przekłada się funkcjonowanie tej branży.
Niestety, jak dla mnie obraz jest straszny. Na zlecenie Parlamentu Europejskiego zostały przeprowadzone badania skali oddziaływania branży tekstylnej. Wg wspomnianych badań branża tekstylna odpowiada za 10% światowych emisji gazów cieplarnianych, w 2015 roku zużywała prawie 80 miliardów m3 wody oraz była źródłem 0,5 mln ton mikroplastiku wprowadzanego do środowiska[2].
Powiem szczerze, nie rozumiem jak jakakolwiek firma modowa/odzieżowa może nazywać siebie zrównoważoną/odpowiedzialną/świadomą, jeżeli planeta (i ludzkość też, bo przecież mamy ogromną nadpodaż odzieży) ich tak naprawdę nie potrzebuje? Ja wiem, że mamy wolność gospodarczą – ale to jest gruba przesada. Niestety, raport zrównoważonego rozwoju wszystko przyjmie, a ludzie kupią ciuch z rPETu i będą bardziej „conscious”.
Literatura
[1] https://www.mckinsey.com/capabilities/sustainability/our-insights/style-thats-sustainable-a-new-fast-fashion-formula
[2] https://www.europarl.europa.eu/news/en/headlines/society/20201208STO93327/the-impact-of-textile-production-and-waste-on-the-environment-infographic