
Człowiek vs AI, czyli kto generuje większy ślad węglowy
Ekologia to nie tylko segregacja śmieci i oszczędzanie wody. Kiedy słyszymy o emisjach gazów cieplarnianych, myślimy o fabrykach, samochodach czy budownictwie. A co by było, gdybyśmy spojrzeli na emisje związane z przygotowywaniem tekstów, opracowywaniem raportów? Czy rzeczywiście technologia jest „wrogiem” środowiska?
Człowiek vs AI, czyli kto generuje większy ślad węglowy
Ekologia to nie tylko segregacja śmieci i oszczędzanie wody. Kiedy słyszymy o emisjach gazów cieplarnianych, myślimy o fabrykach, samochodach czy budownictwie. A co by było, gdybyśmy spojrzeli na emisje związane z przygotowywaniem tekstów, opracowywaniem raportów? Czy rzeczywiście technologia jest „wrogiem” środowiska?
Często mówi się, że algorytmy sztucznej inteligencji (AI) zużywają dużo energii, zarówno podczas procesu uczenia sieci neuronowych, jak i w trakcie bieżącego korzystania. Natrafiłem na ciekawe opracowanie rzucające nowe światło na tę kwestię. Wychodzi na to, że jeśli człowiek miałby samodzielnie przygotować treść o tej samej długości, wygenerowałoby to znacznie większe emisje.
Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji obserwujemy znaczącą poprawę wydajności. Człowiek jest w stanie zrobić więcej w zdecydowanie krótszym czasie. Dzięki temu jego dojazdy do pracy, wyżywienie, wybudowanie i utrzymanie budynków zostaną przeliczone na większą liczbę “przygotowanych stron”. W związku z powyższym jeżeli założymy, mamy stałą ilość pracy do wykonania – to wtedy sztuczna inteligencja nam znacząco obniży ślad węglowy realizacji zadań.
Z drugiej strony należy zauważyć, że ludzie pracują określoną ilość czasu, więc pomiar wydajności oparty na ilości wykonanej pracy może być ryzykowny. Jeżeli mamy stałą ilość czasu (nastąpi zwiększenie wydajności), to wtedy mamy tylko dodatkowe obciążenie dla środowiska (przy większej ilości wykonanej pracy).