fbpx Skip to main content

Jakiś czas temu przeczytałem informację w mediach, że Oslo ma stać się pierwszą na świecie stolicą z całkowicie elektrycznym systemem transportu publicznego, już do końca 2023 roku. Jest to jeden z elementów dążeń, aby do 2030 roku stać się pierwszym na świecie miastem wolnym od emisji (generowanych bezpośrednio w mieście)[1].

Plan zakłada zastąpienie miejskich autobusów z silnikiem diesla pojazdami elektrycznymi. Inicjatywa ma poprawić jakość powietrza, zmniejszyć hałas i ograniczyć emisje w mieście. Oczekuje się, że program pozwoli miastu zaoszczędzić pieniądze w dłuższej perspektywie, ponieważ autobusy elektryczne są tańsze w utrzymaniu niż autobusy z silnikiem diesla. Program e-busów jest częścią szerszych wysiłków Oslo, aby być liderem w dziedzinie zrównoważonego transportu, ponieważ większość promów została już zelektryfikowana, a miasto rozwinęło rozległą sieć tramwajów i ścieżek rowerowych.

Czy ma to sens w Polsce?

Wiele polskich miast zmaga się z problemem zanieczyszczonego powietrza (niekoniecznie chodzi o smog) i hałasu związanego z transportem miejskim. Czy zamiana floty autobusów na elektryczne, (lub ew.napędzane biometanem lub wodorowe) rozwiąże problem?

Niestety nie.

Polska ma bardzo brudny miks energetyczny – duży ślad węglowy powoduje, że będzie to transport o emisjach porównywalnych do samochodów spalinowych. Wymiana silnika autobusów spowoduje, że ograniczymy zanieczyszczenie powietrza oraz hałas w niewielkim stopniu. Wynika to z faktu, że to nie autobusy są odpowiedzialne za zanieczyszczenie powietrza i hałas, a samochody osobowe.

Powinniśmy podjąć wielokierunkowe działania związane z rozwiązywaniem problemów infrastrukturalnych naszego kraju, takich jak:

  • brak wydzielonych pasów dla autobusów i tramwajów, co prowadzi do zatłoczenia ulic i opóźnień w komunikacji miejskiej – wspomniane opóźnienia są dużym problemem w przypadku komunikacji autobusowej
  • niewystarczająca liczba połączeń między poszczególnymi dzielnicami, przez co nierzadko dojazd komunikacją miejską jest dwukrotnie dłuższy od przejazdu samochodem
  • niewystarczająca liczba przystanków w niektórych dzielnicach miast, co powoduje brak dostępności do transportu publicznego dla części mieszkańców
  • brak integracji różnych form transportu publicznego, takich jak autobusy, tramwaje, metro czy rowery miejskie, co utrudnia planowanie podróży,
  • brak efektywnej komunikacji z miejscowościami ościennymi, który ograniczyłby liczbę osób przyjeżdżających do miast w celach zawodowych.
  • braki w podstawowej infrastrukturze, co skutkuje koniecznością wypraw na większe odległości.

Te problemy powodują, że przemieszczanie się samochodem osobowym jest cały czas bardzo częstym wyborem.

Elektryfikacja czy optymalizacja?

Nim zaczniemy wymieniać rodzaj napędu autobusów, powinniśmy sprawić, żeby więcej osób zaczęło korzystać z komunikacji miejskiej czy rezygnować z samochodów osobowych. Lepiej zorganizowana komunikacja miejska powoduje zdecydowanie większe korzyści środowiskowe niż wymiana rodzaju napędu w autobusach.

Dlatego jeżeli miasta chwalą się elektryczną czy wodorową flotą, to znaczy, że nie zrozumiały istoty problemu, z którym się mierzą. Bo nim będziemy na etapie rozwoju Oslo miną jeszcze dziesięciolecia.

Literatura

[1] https://www.euronews.com/green/2022/10/14/zero-emissions-public-transport-network-could-be-a-reality-in-oslo-by-end-of-2023?utm_source=pocket_mylist